Czy potrzebna jest tragedia? Niebezpieczna droga na Hubertusa.
W upalne dni Mysłowiczanie tłumnie podążają nad wodę. Jednym z ulubionych miejsc są zbiorniki wodne Hubertus oraz zlokalizowane przy granicy miast Morawa i Stawiki. Niestety brak skutecznego, dbającego gospodarza w mieście może doprowadzić do tragedii. Wiele osób podąża wraz dziećmi pieszo lub coraz modniejszym i promowanym w normalnych miastach rowerem ulicą Świerczyny. Nie jest to, od skrzyżowania z Obrzeżną Północną droga niebezpieczna i chyba tylko tragedia może wpłynąć na opamiętanie się władz Mysłowic żeby zamiast na mega pensje urzędnicze i pompowanie deficytowych spółek przeznaczyły nieco więcej kasy na poprawę bezpieczeństwa i zapobieżenie nieuchronnej tragedii. Droga na Hubertusa nie posiada pobocza, oświetlenia, chodnika czy ścieżki rowerowej, za to są zakręty i pagórek ograniczające widoczność. Z jednej strony biegną tory tramwajowe, a z drugiej roślinność która przez lata pozostawiona sobie coraz mocniej wdziera się na drogę.

Czy tak musi być? Może by tak nasi urzędnicy, prezydenci w liczbie 3 sztuk oraz radni rządzącej większości przejechali się do Katowic i zobaczyli jak można połączyć bezpiecznie drogę z tramwajem, ścieżką dla rowerów i chodnikiem? W końcu czasem można coś zrobić dla ludzi – tych zwykłych mieszkańców, a nie tylko „swoich” w deficytowych miejskich spółkach . Pieniędzy nie trzeba wiele – na początek można chociaż przyciąć gałęzie, uprzątnąć pobocze żeby ludzie mogli się schronić przed nadjeżdżającymi samochodami, a w przyszłości chociaż nawiązać infrastrukturę do tej z Katowic.

Czy nie chcielibyśmy żeby droga na Hubertusa wyglądała jak w Katowicach przy Morawie?