Horrendalne koszty mysłowickich wodociągów

Mam o tym problemie napisać krótko.

 

Więc tu kreślę tylko szkic, a wnikliwsze analizy można znaleźć na stronie „mysłowiczanin.pl”. Na terenie Mysłowic dominuje zabudowa rozproszona, więc na głowę mieszkańca trzeba wybudować i utrzymywać dużo więcej niż przeciętnie metrów bieżących sieci, a to musi dodatkowo kosztować. Przykładowo wybudowana w 2010 roku kanalizacja ma raptem ok. 80 mieszkańców na kilometr sieci, a powinna ich mieć co najmniej o 50% więcej żeby mówić o racjonalności. Wrobiono też Mysłowice w idiotyczny transport ścieków kilometrami rurociągów tłocznych przez 30 przepompowni ścieków z południa na północ, co koszt transportu zwielokrotniło. Do tego trzeba doliczyć zbójecki dyktat monopolisty – RPWiK Sosnowiec – za oczyszczane ścieki.

Około połowa sieci wodociągowej, to rurociągi stalowe 30. letnie i starsze. Wystawione na szkody górnicze ekspresowo korodują, zaś wycieki i naprawy też kosztują miliony złotych, a kopalnie się od odszkodowań nader skutecznie migają. Niezbędne nakłady na ich wymianę szacowane są na ok. 100 mln zł, tylko brak sponsora. Niezbędne  roczne przychody Spółki w celu realizacji zaopatrzenia w wodę oscylują  orientacyjnie między 18-20 mln zł, co się przekłada na cenę rzędu 6,00 – 6,70 zł/m3. Natomiast niezbędne przychody w celu odprowadzania ścieków to koszt rzędu 25-30 mln zł czyli odpowiednio 10 – 12 zł/m3. Powyższe koszty operacyjne w pewnych granicach wahają się,  ale głównie rosną, choć niekoniecznie powinny. Żeby sfinansować wymianę skorodowanych wodociągów cena za wodę musiałaby wzrosnąć o kolejne 2,50 -3,00 zł/m3.  No i najbardziej wstydliwy i owiany tajemnicą składnik ceny czyli koszt spłaty zadłużenia. Ponieważ nie mam aktualnych danych to tylko przypuszczam, że powinno to być co najmniej 5-6 zł/m3 ścieków, ale bez restrukturyzacji  zadłużenia w kierunku wyrównania rocznych obciążeń w 2022 roku może to sięgnąć nawet 8-10 zł/ m3 ścieków. Jeśli wyliczenia podsumować to trzeba by się liczyć z cenami rzędu  23,50 – 27,70 zł/m3  ale w krytycznym 2022 roku nawet sięgającymi 31,70 zł/m3, jeśli nie więcej.  Bo w tej kalkulacji, w perspektywie 20 lat spłaty długów nie można założyć, że rezerwa na inne jeszcze inwestycje nie będzie konieczna. A przecież do dzisiaj nie przepięto  wszystkich odbiorców do sieci wodociągowej wybudowanej w 2010 roku.

Czy wobec powyższego jakaś racjonalizacja i ograniczenie kosztów jest możliwe?

W moim przekonaniu takie możliwości są i wielokrotnie je prezentowałem. Ale do nich urzędujący Prezydent jest ustosunkowany negatywnie. Zatem czego można oczekiwać po Jego dokonaniach sprowadzających się zasadniczo do wymieniania Prezesów jak rękawiczki i skrajnego utajniania informacji o realiach i finansach Spółki, którą w okresie ośmioletniej kadencji Prezydenta zarządza już szósty p.o. Prezesa, póki co bez wzmianki o tym w Krajowym Rejestrze Sądowym?

Około roku, a może i więcej, trwają podobno konsultacje Prezydenta z GPW SA w przedmiocie ułożenia warunków współpracy, mówi się o jakimś nowym planie naprawczym, który mieszkańców ma mniej kosztować. A to faktycznie mieszkańców interesuje najbardziej. Jednak  liczby i wyliczenia, jak te powyżej, nie padają. Kiedyś to określano jako „czeski film”. A skoro „ciekawość to pierwszy stopień do piekła” – robi się gorąco. Tym ciekawiej, że do akcji kroczył nowy podmiot też tymi cenami zainteresowany czyli Wody Polskie.  I jak widać kartoflem się sparzył, bo tylko dla Mysłowic taryf nie zatwierdził. Czy ta ingerencja Mysłowicom pomoże, czy jeszcze bardziej zaszkodzi pokaże czas. Gorzej, bo przy obecnych taryfach MPWiK co roku generuje straty na działalności operacyjnej, co może, a nawet obiektywnie powinno się skończyć bankructwem. Wynikają stąd też rozmaite naruszenia prawa, a więc nie tylko tytuł, ale i obowiązek nadzorczego wkroczenia Wojewody.

A zatem: wkroczy …    czy nie wkroczy …   oto jest pytanie!?

            Piotr Oślizło