660 drzewek na 660 lat – jakie są fakty?
Obecnie trwa duża akcja promocyjna 660 drzewek na 660 lat Mysłowic oraz spór w mediach lokalnych czy ich tyle faktycznie jest. Sadzonki drzewek kosztują od kilkudziesięciu groszy do kilkunastu złoty/sztuka. Warto pamiętać, że tylko część drzewek ma szansę przetrwać lato oraz pierwszą zimę, wiele też z uwagi na wątłość nie przetrwa wiatru, wandali etc. Efekt poza marketingiem jest znikomy – w Mysłowicach jest ponad 70 tys mieszkańców – może akcja drzewko dla każdego mieszkańca?
Brak oczywiście w tej „wojence” podstawowych danych – ile w tym czasie drzew wycięto za zgodą prezydenta Mysłowic Dariusza Wójtowicza. Jedno duże, kilkudziesięcioletnie drzewo o rozbudowanej koronie ma powierzchnię czynną liści większa niż ta cała „akcja” może wnieść – a drzewa w Mysłowicach giną masowo. Polityka miasta jest bardzo liberalna i deweloperzy nie mają problemu z wycinaniem połaci kilkudziesięcioletnich, zdrowych, rozwiniętych drzew bez względu na to czy z czymś kolidują czy nie. Zresztą taka polityka jest od lat prowadzona przez miejskich urzędników i wycięcie 2 hektarów drzewostanu za np. nasadzenie kilkunastu krzewów typu „tuja” po parę złoty sztuka nikogo nie dziwi. Dla Dariusza Wójtowicza zieleń była priorytetem w czasie kampanii gdzie chętnie robił fotki z mieszkańcami walczącymi o zieleń w mieście – niestety teraz walczy z mieszkańcami którzy chcą zachować zieleń, chcą w mieście parków czy sprzeciwiają się mega gęstej zabudowie. Od lat trawa tworzenie „nowego ładu przestrzennego” w Mysłowicach i zmiana władzy nic nie zmienia, a koalicje na rzecz deweloperów są zawsze ponad podziałami. Efekty tych działań widać – końcówka ogona w województwie pod względem powierzchni parków na mieszkańca, najgorsze warunki życia, największe koszty ale za to mamy piękne „parki” noszące imiona sławnych Polaków które parkami są tylko z nazwy bo próżno tam szukać alejek w cieniu zieleni.